Pei-Wen wsiadła do autobusu o 11 i odjechała w stronę Moskwy 😞
My skończyliśmy naprawiać UAZa i ruszyliśmy w drogę na Kazachstan. Na granicy celnik powitał nas słowami „welcome to Saint Tropez”. Po 40 km wyboistej drogi rozbiliśmy obóz. Pierwsza noc pod kazachskim niebem była naprawdę magiczna!