Spodziewaliśmy się niesamowitego widoku o wschodzie słońca, gdyż dobre wiedzieliśmy gdzie się rozbiliśmy, ale to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Słysząc rumor na zewnątrz odpiąłem drzwi do namiotu a za nimi… stado krów, które zwyczajowo pasą się przy wrakach statków. Jak na razie najdziwniejszy widok z namiotu:)
Szybka sesja zdjęciowa, śniadanie i ruszamy w trasę, przed nami kolejne kilometry, może uda nam się dotrzeć do Temez (1100km). Po drodze pożegnaliśmy się z Moniką i Jankiem, którzy zostają w Uzbekistanie jeszcze przez kilka dni, a my musimy gnać na Pamir. Z każdym przejechanym kilometrem coraz bardziej dziwie się że jeszcze nie zgubiliśmy zawieszenia. Stan dróg jest fatalny a koleiny są zarówno wzdłuż jak i w poprzek drogi. Po dzisiejszym dniu zmieniłem moją wizję Uzbekistanu. Według wszystkich źródeł moja wyobraźnia o Uzbeku była taka że jest to biedny kraj, 3 świata i próżno szukać tutaj nowoczesnej cywilizacji. Nic bardziej mylnego miasta takie jak Buchara nie różnią się od dużych miast w ościennych Państwach. Centrum miasta pełne jest hoteli i hotelików. Ulice wyglądają czysto i schludnie. Można spotkać tam wielu turystów, głównie z Rosji. Obsługa hotelowa nawet w gościńcach mówi po angielsku. Niestety wszystko to ma swoje minusy bo koszt w przeciętnym hotelu to 40$ za osobę – nie nasz budżet! Jedziemy na pustynię:)