Jedwabny Szlak – Stambuł, Turcja – Dzień 6

Nad ranem dotarliśmy na przedmieścia Stambułu, by złapać odrobinę snu i odświeżyć się przed wizytą w tym słynnym mieście. Wjazd do Stambułu, to było coś niesamowitego. Po 4 pasy w każdą ze stron, a samochody w niebywałym ścisku pędzą, mijają, trąbią a pośród tego wszystkiego trzy dziwaczne UAZy z niezbyt dobrymi hamulcami. Nawigacje nastawiliśmy na słynny meczet Hagia Sofia, niespodziewając się że poprowadzi nasze przerośnięte auta bez wspomagania przez sam środek starego miasta w największych korkach. Niczym dziwnym nie była droga szeroka na 1,5 auta czy wózek widłowy jadący w normalnym ruchu ulicznym. Po dotarciu do centrum, nasze Panie przyodziały się w stroje, umożliwiające im wejście do świątyni. Część z nas zrezygnowana długą kolejką do wejścia postanowiła zapoznać się z okolicą i jej atrakcjami. Przeszliśmy przez park sułtana, na pobliskie  targowisko, gdzie oprócz pięknych strojów sprzedawano słynne tureckie słodkie przysmaki. Jeden ze sprzedawców zaoferował nam najlepsze słodycze, stworzone specjalnie dla jednego z sułtanów, które dawały mu siły witalne przed wizytą w jego wielkim haremie. Oprócz wrażenia z samego pobytu w zabytkowym Stambule, uwagę naszą zwróciła napięta atmosfera publiczna. Wszechobecne wojsko oraz duża liczba posterunków policji oraz patroli. Przez to nie czuliśmy się zbyt bezpiecznie. Po kilku godzinnym zwiedzaniu ruszyliśmy w stronę cieśniny Bosfor. Przekraczając ją wjechaliśmy do Azji, która była naszym cele. Ze Stambułu planowaliśmy kierować się w do Kapadocji, niestety błąd kierowcy prowadzącego naszą karawanę UAZów w nocy, sprawił że obudziliśmy się zamiast w Kapadocji, ponownie nad brzegiem morza Czarnego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *