Piękny poranek w Bled. Stąd blisko mieliśmy do kanionu Vintgar. Parking 5 euro, wejście 10 od głowy. Przy wejściu do kanionu, kolejna kawa.. I nadal jakaś taka ble.. Sam kanion niesamowity, piękny i kolorowy.
Na jego końcu znajdował się wodospad Sum(inny sum niż tamten dzień wcześniej), który zdecydowanie warto zobaczyć. Trasa przez kanion jest jednokierunkowa, dlatego też wracaliśmy czerwonym szlakiem. Na jego początku znajduje się Nature Bar z przemiłą obsługa, dobrym piwem i smacznymi pizzerkami.. jak zawsze +- 12 euro od osoby.
Po dotarciu na parking ruszyliśmy na kolejny wodospad Pericnik. Bardzo ciekawe miejsce zwłaszcza, że można pod nim dosłownie przejść a wejście nic nie kosztuje. Największą zaletą jest to, że nie trzeba daleko chodzić od parkingu·.
Będąc w Słowenii, grzechem było by nie zobaczenie słynnej Velikanki, czyli skoczni mamuciej w Planicy. Po dojechaniu w okolice skoczni, zobaczyliśmy najpierw mniejsze obiekty, które nie zrobiły na nas wrażenie, gdyż nie są większe niż nasza Wielka Krokwia, ale kawałek dalej widać było zeskok mamuta, który robił na nas ogromne wrażenie. Aby można było wjechać pod skocznie, należało zapłacić 3,5 euro za parking.
Z Planicy udaliśmy się bardziej na południe, kierując się na drogę na Mangart. Aby tam dotrzeć najpierw trzeba było wdrapać się na przełęcz Vršič. Droga naprawdę nie ustępowała swoją krętością i pochyłem trasie transfogarskiej, więc na pewno warto na nią wjechać. Wysokość bezwzględna może nie jest imponująca 1611 n.p.m., ale jak weźmiemy pod uwagę przewyższenie to już robi się ciekawie. Na przełęczy powitał nas piękny widok i spora ilość śniegu.
Stamtąd udaliśmy się na drogę pod Mangart, która niestety okazała się zamknięta w okresie od pierwszych opadów śniegu do połowy czerwca.
Trochę rozczarowani, udaliśmy się w stronę kolejnego wodospadu Kozjak. Po przejechaniu mostu Napoleona na rzece Soczy dojechaliśmy do Parkingu. Most Napoleona zawdzięcza swoją nazwę tylko temu, że kiedyś tamtędy przechodziły jego wojska. Wodospad oddalony o około 40 minut drogi od parkingu. Wejście 5 euro. Malowniczy spacer po polanach, a potem wzdłuż koryta rzeki Soca, jest naprawdę przyjemny. Sam wodospad ukryty w grocie skalnej robi naprawdę duże wrażenie i aż chce się wykąpać w tej lazurowej wodzie.
Jadąc dalej na południe, wzdłuż koryta Soczy, dojechaliśmy do odcinka zwanego Wielkim Korytem Soczy. Przepiękny odcinek rzeki, kawałek za miejscowością Soca. Głęboki kanion z lazurową wodą, coś pięknego.
Na kolacje dojechaliśmy do miejscowości Kobarid. Piękne klimatyczne miasteczko z ewidentnymi naleciałościami z Włoch. A jak Włochy no to pizza, w małej Pizzeri Soca. Smaczna włoska pizza, domowe winko i lody, taka sjesta była nam potrzebna po tak aktywnym dniu.
Na nocleg wybraliśmy camping pod miejscowością Tolomin. Ciekawy, bardzo swojski camping prowadzony przez starszego Pana, z własnym barem i klimatyczną klientelą z okolicy. 12 Euro od osoby
Camp Siber
Poljubinj 92a, 5220 Tolmin, Słowenia