Po dość długich rozmowach z młodą gospodyniom, która opowiedziała nam o życiu w Chorog i jej narodzie Pamirczyków oraz Tadżykistanie, trochę zmieniła się nasza wizja Pamiru i całego kraju. Na śniadanie zaserwowano nam pyszne sadzone jajka oraz sziricziri czyli coś w rodzaju naszej zupy mlecznej z dodatkiem herbaty.
Rano próbowaliśmy uzupełnić nasze zapasy wody, niestety w Chorog to już nie jest łatwe. Lokalna ludność mówi – „Przecież mamy w kranie, po co nam ze sklepu”. Odwiedziliśmy również lokalny targ na którym można kupić wszystko od pieczywa po odzież w całkiem przystępnych cenach Z dość dużym opóźnieniem ruszyliśmy na południowy szlak. Droga pozytywnie nas zaskoczyła. Była w dużo lepszym stanie niż droga z Duschanbe do Chorog. Mijając okoliczne wioski zauważyliśmy że pomimo dużej biedy panuje tu zauważalny porządek. Bardzo chcieliśmy odwiedzić sobotni targ na granicy Tadzycko – Afgańskiej, w miejscowości Iskoshin, niestety ze względu na aktywność Talibów, został on zamknięty do odwołania. Wieczorem dotarliśmy mniej wiecej do połowy koryt za Wachańskiego. W miejscowości Yamachun zobaczyliśmy ruiny twierdzy z XII wieku, oraz odwiedziliśmy gorące źródła. Jest to święte miejsce dla lokalnej ludności, zwłaszcza dla Pań, które przychodzą tu gdy planują powiększenie rodziny. Noc spędziliśmy pod gwiazdami, na około 3000 m.n.p.m, niebo wyglądało magicznie.